Post-ironia to jedyna rzecz na świecie, która wywołuje reakcję

FYI.

Ta historia ma ponad 5 lat.

Myśli i gówno Ale musimy spojrzeć wstecz, aby zrozumieć, jak przeniknęła teraźniejszość.
  • Na debiutanckim albumie Ought jest taki moment, Więcej niż jakikolwiek inny dzień , kiedy wokalista porzuca cynizm i po prostu ślepo poddaje się euforii. Nagle jego świat się otwiera. Jest oświecony; idzie na zakupy spożywcze i jemu się to kurwa podoba; odnajduje transcendencję w delirycznej lekkości przygotowania do podjęcia decyzji między dwoma procentami a pełnym mlekiem. Potem muzyka (posłuchaj powyżej) wybucha w błogim przypływie, a on pęka, zaczyna wyć takie rzeczy jak dzisiaj, razem jesteśmy cholernie tacy sami.

    Scena doskonale oddaje płytę, która ma obsesję na punkcie (post)nowoczesnego stanu. To na pewno bałagan sprzeczności, ale nie wiem, to ten bałagan, który do mnie przemawia. W jednej chwili Tim Beeler (wokalista Ought) jest zdegustowany życiem, w następnej zakochuje się we wszystkim, co jest w zasięgu wzroku. Wygląda na to, że zespół wykorzystał nowy dziwny fenomen kulturowy – taki, którego zasady brzmią jak wschodnie zagadki: być świadomym, ale niesamoświadomym, szczerym, ale i śmiesznym, obciążonym, ale jednocześnie pełnym energii, przez cały czas.

    Reklama

    Jednym ze sposobów, w jaki zostało to opisane, jest „postironia”. Za każdym razem, gdy termin pojawia się w Internecie, pojawia się szyderczy ton, co jest zrozumiałe – znaczenie jest niejasne, a słowa takie jak „post” i „ironia” wskazują na irytujących ludzi. Ale w tym pomyśle jest treść. I jeśli nie jesteś głęboko w diecie zero popkultury, prawdopodobnie jesteś już tego świadomy na pewnym poziomie.

    Prawda jest taka, że ​​post-ironia jest praktycznie wszędzie. Wszystko, co jest jawnie banalne – rzeczy, które powinny wzbudzić kpiny, ale w rzeczywistości sprawią, że poczujesz się ciepło i mrowienie – to post-ironia. Zabawne, instynktowne zestawienie cynizmu i nadziei Ought to postironia. Ten przyprawiający o mdłości pośpiech w głowie, gdy słuchasz QT, Sophie i PC Music, to podręcznikowy objaw. Gdy Future Islands grał w Lettermana , co najmniej 70% mimiki piosenkarza było postironiczne, podobnie jak entuzjazm, z jakim ludzie dzielili się filmem. Internetowe sensacje, takie jak Riff Raff, Kitty Pryde, Yung Lean, a nawet Lana Del Rey, mają post-ironiczny posmak, chociaż bardziej polegają na postironicznych nawykach słuchowych, co nie ma na celu ich zdyskredytowania. Nie mówimy tutaj o spisku awangardowego geniusza. Post-ironia to szereg regularnych postaw unoszących się w powietrzu. To nie jest dobre, złe, bezsensowne ani pretensjonalne. Po prostu tam jest.

    Starsi ludzie mogą pamiętać ducha czasu odpornego na niejednoznaczność, czas, w którym trendy oscylowały między ekstremami. Kiedy prog wyrósł z butów, sprytny tłum obciął włosy i wymyślił punk. Ponieważ żadne przyszłe życzenie punka się nie spełniło, post-punk wskrzesił manipulację w studiu i zagłębił się w polikulturę. Podobnie, w połowie lat 90. przejście od amerykańskiego grunge do britpopu ilustrowało kulturowy odruch wymiotny, gdy sprawy stają się śmiertelnie poważne. To była kapryśna w kółko, która, podobnie jak wahadło polityczne lewica-prawica, w końcu sprawiła, że ​​wszystko wydawało się nieco powierzchowne.

    Ale w 2003 roku historia wysłała nam ostrzeżenie, a tym ostrzeżeniem była Ciemność.

    Reklama

    Musisz być bezstronny, ponieważ w 2003 roku był to bałagan. Połowa internetu wciąż była maniakami i uzależnionymi od seksu, a mainstreamowe alternatywy dla klasycznej hard rockowej ekipy Justina Hawkinsa były hańbą. Miękka skała wciąż znajdowała się w niewytłumaczalnej fazie kolonialnej. Rżące ninje, takie jak Coldplay i Travis, nie dały się uśpić, pomimo naszych wysiłków, które przykryliśmy stalowymi palcami. Nawet medialna fantazja The Strokes jako rozrywanych zbawicieli upadła, gdy zobaczyłeś ich na żywo, tak dobrze wyprasowanych i przygnębiająco markowych jak garderoba Ricka Edwardsa. Teraz, w naszym oświeconym stanie, łatwo jest przypomnieć sobie The Darkness – czterech teatralnych glam błaznów – wznoszących się nad Brytyjczykami i jeżdżących na gitarach jak konie i powiedzieć: „Nie, to nie byli bohaterscy mężczyźni”. Ale, choć wydaje się to zadziwiające, właśnie tego potrzebował 2003 rok. Na szczęście zmiany szły na wietrze.

    Zaczęło się warzyć dekadę wcześniej, w latach 90-tych. Pivotal to pojawienie się niezależnych, kultowych zespołów indie, takich jak Pavement i Silver Jews, które nie marzyłyby o występie bez zaufanych cytatów z powietrza. W szerszej kulturze gry wideo The Sims i reality show pierwszej fali, takie jak The Real World, dały normalnym ludziom nową samoświadomość. Razem uczynili lata 90. wylęgarnią ironii, która posłusznie zamanifestowała się w popkulturze aktywnie postmodernistycznymi programami telewizyjnymi, takimi jak Simpsonowie. Ale kreatywna linia frontu wyczuła kłopoty.

    Autorzy tacy jak David Foster Wallace i George Saunders, którzy specjalizowali się w rygorystycznej dekonstrukcji społecznej i skomplikowanych bajkach moralnych, przewidzieli recesję moralności i emocji w sztuce. W odpowiedzi, używając korporacyjnego slangu i subtelnego humanizmu, opracowali nowy, bardziej zręczny ton sentymentalizmu. W swoim prawie biblijnym eseju z 1993 roku „E Unibus Pluram” Wallace – z przymrużeniem oka – przedstawia stan gry, identyfikując następnych prawdziwych literackich „buntowników” w tym kraju, którzy byliby gotowi zaryzykować ziewanie, przewrócone oczami, chłodny uśmiech, szturchnięte żebra, parodia utalentowanych ironistów i radość z „ryzykowania oskarżeń o sentymentalizm, melodramat”.

    Reklama

    To, co Wallace komicznie odniósł się tutaj, to niemożność w ówczesnej kulturze telewizyjnej (obecnie naszej internetowej kulturze) napisania czegokolwiek szczerego bez nadmiernej analizy jego oryginalności i autentyczności. Dopiero niedawno wyrafinowana interpretacja tego wykrystalizowała się w muzyce alternatywnej. Zakwestionowanie komercyjnego charakteru czegoś jest samo w sobie taktyką komercyjną, AG Cook z PC Music niedawno powiedział Tank Magazine , a autentyczność to trudna waluta, na którą często wpływa budowanie marki i reklama. Cook kontynuuje zarys subtelniejszej krytyki kapitalizmu, w której szokująca wartość i bezpośrednia ironia zostają zastąpione dwuznacznością i niesamowitością. To plan postironicznego manifestu PC Music: nie parodiować popkultury – to byłoby po prostu zabawne – ale by zbadać brzydotę świata i spróbować ją odzwierciedlić, najlepiej w zabawnej i twórczo radykalnej formie.

    Cook opisuje swoją muzykę jako wciągający świat pomysłów i odniesień, co może brzmieć celowo śmiesznie: PC Music pieprzy się z ludźmi, a oni są w tym cholernie dobrzy. Ale jest w nich coś więcej niż irytujący komentatorzy Resident Advisor. Cook i jego partnerka w wysublimowanej SOPHIE używają uroczych wokali i nieskazitelnych powierzchni, aby odwrócić uwagę od wstrząsającej, brudnej produkcji, która reprezentuje kawałki kapitalizmu, które wolelibyście zignorować. Podniesione wokale sprawiają, że piosenkarze rażąco gloryfikują seks, konsumpcję i pieniądze brzmią jak młode dziewczyny gloryfikujące seks, konsumpcję i pieniądze. W swojej piosence Hey QT wykorzystują obraz fikcyjnego napoju energetycznego o nazwie „QT” jako hiperrealny znak konsumpcjonizmu daj mi-daj („Kup mi drinka, a ja go wypiję, wypiję… Czerwony i niebieski. Czerwony, srebrny i niebieski” GFOTY ujada na swoim własnym PC Music wydała hołd dla pewny napoje). Jednak marki takie jak Red Bull – tak rażący kierunek takiej satyry – są również ich prawdziwymi dobroczyńcami, za pośrednictwem Red Bull Music Academy, która była gospodarzem koncertów wytwórni i Sophie. W dzisiejszych czasach uznajemy korporacyjny kompromis za pewnik, ale powiększając tak wymyślone sprzeczności, nie mogą nie rzucać wyzwania słuchaczom, angażować go i potencjalnie radykalizować w taki sposób, w jaki prosta ironia może jedynie stworzyć wzajemną przewagę.

    Dla stałych bywalców w centrum popkultury teoria stojąca za Ought i PC Music nie jest niczym nowym. Nawet gdy Pavement wzniósł się z Krzywy Deszcz, Krzywy Deszcz w 1994 roku brawura Weezera na Niebieski album miał już ślad meta-świadomości, choć obalający autodeprecjonujący grunge, a nie ironię. Ale teraz, gdy hiperakceleracja wrzuca popkulturę do formy inteligencji lat 90., post-ironia jest bardziej aktualna niż kiedykolwiek. W szczególności artyści tacy jak Yung Lean i Riff Raff manifestują w kulturze postironiczną podświadomość. Spełnienie stereotypu tego ostatniego jest tak błazeńskie, że jest praktycznie metaforą błazeństwa białych ludzi. Ale jest też zbyt szczery i lubiany, by odpisać jako mem. Chociaż celowo szczyci się gruntami nietrafionymi, częścią jego marki jest to, że czują się jak szczere wołania o pomoc. To tak, jakby wyłonił się w pełni ukształtowany z wyobraźni internetu i trudno go sobie wyobrazić poza nim.

    Reklama

    Jest coś podobnego do powiedzenia o Lanie Del Rey, której „nieautentyczność” – choć negatywnie wyolbrzymiona na zasadach seksistowskich – jest w rzeczywistości ściśle związana z jej urokiem. Podczas gdy rozsądni ludzie akceptują, że jej bad-boy blues i pieprzona moja droga na szczyty frontów nie są całkowicie szczere, to właśnie ta melancholijna interakcja między autentycznością a sztucznością, autorytetem i niezręcznością generuje jej postironiczną mistykę.

    Gdzie indziej Montreal widział przebłysk akcji. Podczas gdy Grimes, Braids i sympatyczny klan Arbutus Records zagłębiają się egzotycznie w swoją cenną wewnętrzną naturę, dwie podpory tej sceny przekroczyły nową erę, próbując zastąpić eskapistyczne dźwięki dźwiękowe zuchwałymi występami i wstrząsającą samopowagą.

    Jednym z nich jest filozof popu Sean Nicholas Savage, który gra louche tropicalia (czasem ze swojego iPoda), nucąc zakochane peany pełne melodramatów, insynuacji masturbacji i komicznie zranionych wokali, a wszystko to zazwyczaj wykonywane bez koszulki. Pasuje do niego Majical Cloudz, wyznaniowy duet elektroniczny prowadzony przez Devona Welsha. Tata Walijczyka słynie z roli złoczyńcy z Twin Peaks, Windoma Earle'a, a głos jego syna obnażający duszę i chroniczna samoświadomość sprawiają, że jest zarówno władczy, jak i komiczny, łagodny i groźny – idealnie Lynchianin. Podobnie jak Future Islands, pokazy tej pary wyznaczają linię podziału, nie tylko pomiędzy tymi, którzy są i nie są w żartach, ale także trzecią grupę: fani, którzy akceptują, że oba są i nie są żartem; i ta część żartu polega na tym, że nie ma żartu. W tym rozbitym, niejednoznacznym świetle ironia i szczerość mieszają się ze sobą.

    To, co odzyskano, to możliwość porzucenia cytatów z powietrza. Aby ponownie ocenić te uniwersalne ludzkie wartości, które zignorowałeś kiedyś w czwartym sezonie The OC. W erze informacji, w której jesteśmy zbyt świadomi świata, zbyt wyedukowani, zbyt podłączeni i okablowani, by czuć się naprawdę zszokowani skrajnościami, to właśnie rozbrajanie pośrednie naprawdę nas doprowadza. To, czy jest całkowicie dopasowane do celu, jest dyskusyjne - dla niektórych każda bariera w wyrażaniu siebie jest kompromisem - ale teraz post-ironia wydaje się lodowata, funky świeża i nieodparcie mrożąca.

    Jazz Monroe również głęboko myśli na Twitterze, ale w znacznie krótszych wypowiedziach: @jazz_pazur .