Napięcia rosną, gdy bomby atakują członków partii Fatah w Strefie Gazy

Zdjęcie: AP/Khalil Hamra

Skoordynowana seria zamachów bombowych w Strefie Gazy na początku piątku uderzyła w domy wysokich rangą członków Partii Fatah palestyńskiego prezydenta Mahmouda Abbasa.

Około 15 wybuchów we wczesnych godzinach porannych skierowało się na domy i samochody należące do przywódców Fatah, a także na scenę, która miała być wykorzystana na wydarzenie z okazji 10. rocznicy śmierci palestyńskiego przywódcy i założyciela Fatah, Jasera Arafata. Nie zgłoszono żadnych ofiar.

Palestyński premier Rami Hamdallah odwołał w sobotę plan wyjazdu do Gazy, gdzie miał spotkać się z nowo mianowaną szefową spraw zagranicznych Unii Europejskiej Federicą Mogherini.

Podobno na miejscu jednego z ataków pozostawiono pismo, w którym stwierdzono, że dokonali go bojownicy Państwa Islamskiego. Ale analitycy uważają, że zaangażowanie grupy terrorystycznej jest bardzo mało prawdopodobne.

W Gazie znów jest déjà vu. Przeczytaj więcej tutaj.

Źródła Fatah sugerowały, że list miał wprowadzić władze w błąd. Zamiast tego obwinili Hamas, grupę islamistów, która dominuje w Gazie.

„Komitet Centralny Fatah potępia zbrodnie, które miały miejsce dziś rano przeciwko jego przywódcom i obarcza Hamasem odpowiedzialność za te zbrodnie” – powiedział dziennikarzom w Ramallah wysoki rangą urzędnik Nasser al-Qidwa. Kierownictwo Hamasu potępiło jednak ataki.

Hamas przejął kontrolę nad Gazą od Fatah w 2007 roku po serii gwałtownych starć i tygodniowym konflikcie wewnętrznym. Obie grupy zawarły w kwietniu umowę o jedności i utworzyły rząd „narodowego konsensusu” kierowany przez Abbasa.

Ostatnio narastają napięcia między rywalami palestyńskimi, częściowo z powodu planowanych obchodów upamiętniających Arafata. Co najmniej siedem osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych podczas podobnego wiecu pamięci w 2007 r., podczas którego elementy Hamasu i Fatah wymieniły ogień. Zwolennicy Hamasu również skrytykowali tegoroczne plany.

Amnesty twierdzi, że ataki Izraela na ludność cywilną podczas ofensywy w Strefie Gazy stanowiły „zbrodnie wojenne”. Przeczytaj więcej tutaj.

Nathan Thrall, starszy analityk ds. Bliskiego Wschodu w International Crisis Group, powiedział AORT News, że teoria stojąca za twierdzeniami Fatahu brzmi: „Hamas zamierza udaremnić pokaz siły Fatahu w Gazie w związku z wydarzeniami upamiętniającymi Arafata”.

Zauważył, że Hamas i Państwo Islamskie są dwiema głównymi stronami oskarżonymi o winę, ale dodał, że zamachy mogły być prawdopodobnie wynikiem wewnętrznych walk między frakcjami Fatahu.

Hugh Lovatt, koordynator projektu Izrael/Palestyna w programie Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, powiedział AORT News, że początkowo miał wątpliwości, czy Hamas jest odpowiedzialny, ponieważ jego przywództwo wydawało się szczerze naciskać na jedność z Fatahem.

„Biorąc pod uwagę priorytet, jaki Hamas nadał negocjacjom o pojednaniu, wydaje się bardzo nieprawdopodobne i mało prawdopodobne, aby była to akcja Hamasu” – powiedział.

W rzeczywistości Lovatt uważa, że ​​przywódcy Hamasu prawdopodobnie uznają ataki za wyzwanie dla jego władzy. Grupa próbowała nadzorować Strefę Gazy od 2007 roku, ale jej możliwości zostały poważnie uszkodzone przez konflikt z Izraelem z lipca i sierpnia, w którym zginęło ponad 2100 Palestyńczyków.

Lovatt powiedział, że bardziej prawdopodobne wydaje się, że ataki były dziełem mniejszej grupy ekstremistów.

W piątek na okupowanym Zachodnim Brzegu i Wschodnim Jersualem trwały starcia między palestyńskimi protestującymi a izraelskimi siłami bezpieczeństwa. Żołnierze strzelali gumowymi kulami do protestujących rzucających kamieniami i koktajlami Mołotowa wokół punktu kontrolnego Qalandia między Ramallah a Jerozolimą, podczas gdy policja użyła gazu łzawiącego do rozpędzania demonstrantów rzucających fajerwerki we Wschodniej Jerozolimie.

Grupa żydowska funduje 90 000 dolarów na „Trzecią Świątynię” na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Przeczytaj więcej tutaj.

Były to ostatnie incydenty w ciągu dwóch tygodni przemocy, która wybuchła z powodu sporu o jedno z najświętszych miejsc w Jerozolimie – nazywane przez muzułmanów Szlachetnym Sanktuarium i Wzgórzem Świątynnym przez Żydów – które jest domem dla meczetu al-Aksa i uważa się, że jest to pierwsze miejsce dwóch świątyń żydowskich. Władze izraelskie od dawna zabroniły Żydom modlić się tam, ale w ostatnich tygodniach twardogłowe elementy izraelskie zintensyfikowały kampanie, aby im na to pozwolić.

Muzułmanie odpowiedzieli własnymi protestami, a pod koniec października palestyński bandyta zastrzelił i zranił ultrakonserwatywnego rabina, który promował obecność Żydów w tym miejscu. Izrael odpowiedział blokując wszelki dostęp do tego obszaru po raz pierwszy od 14 lat. Od tego czasu wielu Palestyńczyków celowo wjechało na izraelskich pieszych, pozostawiając trzech zabitych i ponad 20 rannych.

Izraelski premier Benjamin Netanjahu podobno próbuje teraz uzyskać zezwolenie sądowe na zburzenie domów Palestyńczyków, którzy dokonali ostatnich ataków. Jest to taktyka, którą Izrael często stosuje na Zachodnim Brzegu, ale rzadko w Jerozolimie.

Śledź Johna Becka na Twitterze: @JM_BECK